W okolicy świtu w pokoju rozległ się natarczywy dźwięk budzika.
Mojrze nie chciało się opuszczać ciepłego łóżka. Gdy jednak postanowiła wstać,
podczas wyplątywania się z kołdry dostrzegła na jasnym materiale zaschnięte
ślady krwi. Niestety wczorajsze wydarzenie nie okazało się snem. Dziewczyna przyjrzała się swojej prawej ręce.
Ranki przez noc zdążyły się zasklepić. Stąpając boso po białej wykładzinie,
podeszła otworzyć okno. Rozsunęła zasłony i cały pokój utonął w porannym
świetle. Z dużej, drewnianej szafy stojącej obok biurka, wyciągnęła pierwsze
lepsze ubrania i poszła z nimi do łazienki. Tam, co chwilę przykładając głowę
do chłodnych naściennych kafelków, umyła się i ubrała. Kiedy była gotowa, w
przedpokoju wsunęła na nogi buty i wyszła z mieszkania.
Poranek był chłodny. Mojra po przespaniu prawie pięciu
godzin była lekko zaspana. Czuła delikatny, pulsujący ból głowy, lecz nie
przejmowała się nim. Liczyła, że uniemożliwi jej rozmyślanie nad swoim życiem. Szła pustym, betonowym chodnikiem w
kierunku centrum. Ulica była pusta. Poza stukaniem podeszwy jej czarnych
creepersów, tylko ciche gruchanie siedzących przy pobliskich śmietnikach gołębi wypełniał
pustkę. Raz na jakiś czas mijała zagubionych turystów ciągnących za sobą
wypchane walizki. Kolorowe domki jednorodzinne byłe zasnute w delikatnej mgle,
przypominającej pierzynę. To były ostatnie chwile snu. Miasto zaraz się obudzi
i tłumy aut zaczną się gromadzić na ulicach, mijając tę niewysoką dziewczynę w
krótkiej, bordowej sukience, zupełnie nieadekwatnej do panującej wokół niskiej
temperatury. Chmur na niebie nie było. Mojra przemaszerowała już sporą
odległość. To był jeden z tych momentów, gdy myślała o wszystkim i o niczym. Minęła
kilka sklepów monopolowych i spore centrum handlowe, na parkingu którego zaparkowane
były pierwsze auta. Na masce jednego z nich siedział ciemnowłosy chłopak, ze
skupieniem wpatrujący się w swój telefon. Na chwilę odchylił głowę w kierunku dziewczyny,
ale nie zwrócił na nią uwagi. Szła dalej. W końcu dotarła do głównej ulicy.
Tylko tutaj można było przejść się starymi, brukowanymi uliczkami, by potem
przysiąść na jednej z ławek ukrytej pod cieniem potężnych dębów. W tym mieście
to jedyne miejsce, gdzie drzew nie wycięto. Barwne i lekko wilgotne liście
leżały na ziemi. Znalazło się też kilka kasztanów. Mojra schyliła się, by
podnieść jednego z nich, jednak stwierdziła, że to nie najlepszy pomysł, gdyż
nie ma go gdzie schować. Po kolejnych kilku minutach leniwego marszu,
dziewczyna weszła w jedną z bocznych uliczek. Na najniższych poziomach stojących
tam ceglanych kamienic, znajdowały się dziesiątki o tej porze zamkniętych
restauracji. Większość miała egzotyczne nazwy. To, co wyróżniało to miejsce to
brak sieciowych obiektów gastronomicznych. Nigdzie nie świeciły się
żółto-czerwone neony zwabiające głodnych poszukiwaczy taniego jedzenia. Każda z
witryn tutejszych restauracji, nawet ta najtańsza, była w eleganckich,
stonowanych kolorach. W słoneczne dni często odbywały się tu różne potańcówki
trwające do samej nocy. Jaskrawo ubrani mieszkańcy znikali w tych miejscach, by
wśród woni alkoholu i pieczonego mięsa spędzić miło czas. Mojra tylko o tym
słyszała. Nigdy nie odważyłaby się z własnej woli znaleźć między obcymi ludźmi.
Nie lubiła gwaru rozmów i głośnych wybuchów śmiechu. Dziewczyna spięła swoje
ciemnobrązowe, falowane włosy i otworzyła szklane drzwi do jedynej kawiarni w tej
części ulicy. Nosiła nazwę „Aalye i brat. Kajlan i siostra”. Mojra zniknęła we wnętrzu
budynku.
***
Powitał ją unoszący się we wnętrzu zapach świeżo palonej
kawy. Nim zdążyła zamknąć drzwi, przed oczami ujrzała uśmiechniętego chłopaka.
- Cześć po raz pierwszy – odezwał się krótko przystrzyżony
blondyn z hipnotyzująco zielonymi oczami. Miał lekkie cienie pod oczami i
kilkudniowy zarost. Jego zielona koszulka i krótkie spodenki były
widocznie wygniecione.
- Cześć. Będziemy się witać drugi raz? – zapytała,
rozglądając się po pomieszczeniu. Pośród drewnianych stolików krzątała się z
mopem czerwonowłosa Aalye. Co jakiś czas popychała nogą spore wiadro, w którym
zanurzała narzędzie, by później przejechać nim po ciemnych panelach. Gdy ich
oczy się spotkały, kiwnęła głową na przywitanie. Poza nimi, kawiarnia świeciła
pustką.
- A nie planujesz wpaść na imprezę? Dzisiaj z okazji dnia
kawy. Kofeina plus alkohol. Czy może być coś piękniejszego? – odpowiedział na
jednym wdechu. Jeden z plakatów, na którym widniał uśmiechnięty rockowy muzyk,
spadł ze ściany.
- Widzę, że ledwo z jednej wróciłeś, a już planujesz drugą.
Chociaż… może wpadnę – kogo ja oszukuję? Mojra zapytała w myślach samą
siebie.
- Widzisz, Kajlan – powiedziała chłopakowi Aalye – to samo
mu mówiłam – tu zwróciła się do Mojry, podchodząc do niej. Wciąż dzierżyła w
ręku mop.
- Dobra, dobra. Przynajmniej wiem, co to życie. Moment,
przyniosę nam kawę. – chłopak wszedł za kontuar. Ubrana w spraną szarą
koszulkę i czarne legginsy dziewczyna chwyciła podśmiechującą przyjaciółkę za
ramię.
- Może jednak przyjdziesz, Wróbelku. Wreszcie poznasz nowych
ludzi. Albo może pracy poszukasz. To znaczy- zrobiła krótką przerwę za zebranie
myśli - wiem, że spadek ci wystarczy do końca życia, ale to naprawdę zadziała
na twoją korzyść. – pomimo białych soczewek w oczach, Mojra dostrzegła w nich
troskę. Znała ten wyraz twarzy aż za dobrze. Znają się od ponad 20 lat. Na dobre
i na złe. Czy jakoś tak. Aalye podrapała się w policzek, na którym miała mały
tatuaż- mewę. Kajlan wrócił z tacką, na której stały trzy porcelanowe filiżanki
wypełnione parującym napojem.
- Dziękuję, ale odpowiada mi moje życie – odszepnęła do
dziewczyny, która usiłowała tak oprzeć mop na ścianie, by się nie przewrócił.
Cała trójka usiadła przy stoliku. Gdzieś w oddali słychać było dźwięki
śmieciarki i głośne przekleństwa.
- Remontują „Locę” – powiedziała Aalye widząc pytający wyraz
twarzy dziewczyny. „Wróbelek” spojrzała
na brązową ciecz. Dostrzegła tam swoje odbicie, ten sam zmęczony
wyraz twarzy. Nie znosiła tego widoku.
- Wbrew pozorom, Sympatyczni ci robotnicy. Trochę
poprzeklinają, ale to nic. Ostatnio jak wpadli po pracy na piwo to przy okazji
śmieci wynieśli.- Kajlan rozwinął temat. W tym samym momencie, spoglądając na Mojrę
dostrzegł zadrapania na jej przedramieniu– a to co?
- Byłam na rolkach i wpadłam w krzaki. Już nie boli – Dziewczyna
nałogowo jeździ, więc to kłamstwo wydawało się być najlepsze. Nie oderwała
jednak wzroku od kawy. Zanurzyła w niej usta. Przechylając filiżankę, przymknęła
oczy i momentalnie pojawił jej się przed oczami obraz. Płomienie tańczące nad
parkingiem, który mijała. Wszystkie auta zaczynają płonąć. Po chwili wybuchają.
Ogień przechodzi na centrum handlowe. Cała okolica staje się popiołem. Ludzie,
którzy próbują uciec wpadają w objęcia śmierci. Ten widok trwał nie więcej niż
sekundę. Później wszystko wróciło do normy. Mojra gwałtownie otworzyła oczy.
Aalye widząc to, zmarszczyła brwi, lecz zanim się odezwała, przyjaciółka zdążyła
już wstać i udać się w kierunku drzwi.
-Muszę spadać. Mam jeszcze trochę planów na dziś. Do
zobaczenia – uśmiechnęła się przez ramię i nie czekając na odpowiedź wyszła z
kawiarni wprost w ścianę zimnego wiatru. Mijając zbierających się na ulicy
ludzi, pospiesznie wróciła do domu.
***
Drzwi od jej mieszkania były uchylone. Wystraszyła się nie
na żarty. Przed wejściem ściągnęła buty i na boso weszła do domu. Wiedziała,
gdzie iść. Białe drzwi z jej sypialni również nie były zamknięte. Kopniakiem
otworzyła je szerzej i dostrzegła siedzącego na łóżku chłopaka. Trzymał w ręku
jeden z jej starych zeszytów. Mojra przerażona stanęła w progu. To nie był
widok, jakiego podświadomie oczekiwała. To nie przypominało włamania z filmów. Postać
powoli uniosła wzrok. Wtedy go rozpoznała. To ten sam człowiek, który na
parkingu pod centrum handlowym siedział wpatrzony w swój telefon. Z tą różnicą,
że zamiast koszulki i krótkich spodenek miał na sobie granatową koszulę i
dżinsy. Chłopak widząc jej przestraszoną minę, delikatnie się uśmiechnął. Nie
chciał jej spłoszyć.
- Nie bój się, nie jestem złodziejem – Mojra wciąż stała jak
wryta widząc, że patrzył na nią z rozbawieniem w oczach. Kolor jego tęczówek
był szaro-niebieski albo szaro-zielony. Nie była pewna. Krótkie, czarne,
kręcone włosy i śniada cera wskazywały na to, że raczej nie pochodzi z jej
kraju. – Usiądź. Coś ci przeczytam.
Mojra posłusznie wykonała polecenie. Nie miała pomysłu, co
zrobić. Wysunęła spod swojego biurka krzesło i usiadła na jego skraju.
Dłonie ułożyła na kolanach i wyprostowała się. W pokoju było duszno, lecz na
jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Chłopak założył nogę na nogę i przewrócił
kilka stron w zeszycie. Po parunastu sekundach ciszy jego spokojny głos
rozluźnił napięcie.
-Aleria stawiała zdecydowane kroki. Ślady jej butów
odznaczały się na tle zimowego puchu. Na szczęście, kupiła porządne trapery.
Gdyby nie to, zimno od spodu wniknęłoby prosto w jej duszę. Ot taki
przeszywający ciało chłód. – Mojra dostrzegła, że nieznacznie kiwnął głową - Gdzieś
za jej plecami szalała zamieć. To ona wytyczała drogę wszystkim późniejszym
zjawiskom natury. Takim jak na przykład blask promieni słonecznych. Wystające
spod czapki zielone końcówki włosów przyklejały się naszej bohaterce do ust.
Zupełnie jakby liczyły, że jej oddech je ogrzeje i wysuszy. Niestety wszelkie
próby ich odgarnięcia kończyły się fiaskiem, gdyż Aleria nie potrafiła złapać
pomiędzy palce żadnego z pasm. A różowe rękawiczki okalane drapiącym sztucznym
futrem na pewno nie ułatwiały sprawy. Cel podróży był coraz bliżej. Zarysy
domów stawały się wyraźne. Gdy po dwunastu minutach ciągłego przekopywania się
przez śnieg, który twardością przypominał trzyletnie bezy, dziewczyna
dostrzegła pod jednym z odcisków buta chodnik, wiedziała, że jest na miejscu. –
W tym momencie przerwał, by spojrzeć na dziewczynę.
- Dlaczego to czytasz? To jest prywatne.
- Albo to – Znowu delikatny szelest stron zmieszał się z
ciepłym powietrzem – twarz nieznajomego przybrała wyraz skupienia - Wykonywałam
długie i powolne ruchy ręką. Nie spieszyłam się. W ten sposób rozładowywałam
swoje emocje. Efektem były czerwone smugi leniwie wsiąkające w jasny materiał.
Robiłam to, bo sprawiało mi przyjemność. Wyobrażałam sobie różne sytuacje,
różne miejsca. Te dobrze kojarzące się i te złe. W naszych czasach, mało kto to
robi. Malarstwo zanika. Wdychałam duszący zapach farb. Było mi chłodno. –
chłopak robił krótkie przerwy między zdaniami, by nabrać oddechu.- Nic poza
obrazem się nie liczyło. Całe moje otoczenie było tylko nieważnym elementem.
Kiedy ostatni ruch ręką ustał, lekko przechyliłam głowę w prawo. Farba na
płótnie ukazywała maki otaczające małą, bosą dziewczynkę. Jej oczy były
zagubione. Nad nią zbierały się ciemne chmury. Okolica nie przypominała żadnego
z teraźniejszych miejsc. Nie zastanawiałam się nad tym, dlaczego namalowałam
moje jedyne wspomnienie z perspektywy osoby trzeciej. – Zamknął zeszyt i spojrzał na dziewczynę. -
Dwa fragmenty z najpopularniejszych książek, które jeszcze nie zostały
napisane. Będą hitem dopiero za parę lat.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – Mojra spojrzała prosto w
oczy „gościa”.
- Nie domyślasz się?
- Włamujesz mi się do domu, a potem grzebiesz w moich
zeszytach. Powinnam była już dawno zadzwonić na policję. – dziewczyna wydobyła
z siebie w miarę pewny ton.
- Wszystko ci wyjaśnię, ale nie teraz. Musiałem się upewnić.
– chłopak spojrzał na nią, by upewnić się, że go słucha. Nie było inaczej. -Spotkajmy
się wieczorem. Będę czekać pod twoim wieżowcem koło osiemnastej. – Nic więcej
nie dodając, odłożył zeszyt z powrotem do szuflady i nie spoglądając na zdezorientowaną
ciemnowłosą, wyszedł.
Jestem, melduję się, przeczytałam.
OdpowiedzUsuńI właściwie nie wiem do końca, co mam myśleć. To znaczy, rozdział jak najbardziej na plus. Tylko to zakończenie zostawiło mnie z poczuciem mindfucku. Ale takiego kompletnego. Jak mogłaś mnie zostawić z uczuciem takiej niepewności? ;< Mam ogromną nadzieję, że to wszystko się wkrótce wyjaśni.
Fragmenty z zeszytów Mojry są takie... poetyckie. Nazwałabym to poezją industrialną. Taką, jaki mamy świat. Nowoczesny i pozbawiony sentymentów. A ona odnalazła jednak coś poetyckiego w tym świecie kominów i fabryk.
Kolejnym plusem jest również Aalye. Poza przetrudnym imieniem, którego w życiu bym nie wymówiła, jest jakąś wyjątkowo pozytywną postacią. A tak poza tym, podoba mi się jak opisałaś rodzeństwo. Taka nowoczesna bohema.
Twoje opowiadanie ma taki właśnie klimat. Bohemiczny. A ja to lubię <3.
Czekam z ogromną niecierpliwością, co tam dalej wymyślisz, bo nie mam pojęcia w jaką stronę może to wszystko pójść ;D
pozdrawiam,
candlestick z buzzingblood.blogspot.com
W rozdziale za tydzień dużo się wyjaśni, więc twój mózg się trochę pozbiera xd
Usuńhaha, nie pomyślałabym, że imię Aalye może sprawić komuś większą trudność. Co do samej postaci, na pewno jest bardziej optymistyczna niż Mojra :)
Dziękuję za komentarz <3
Buziaki ;*
Druga!
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu twojego rozdziału jestem po prostu na skraju między wybuchem, a zachowaniem cierpliwości. Ostatnio czytałam jednego bloga, który w połowie ją wyczerpał, a teraz jeszcze twój. Zaraz mnie coś trafi przez tą ciekawość! W tym momencie musiałaś kończyć rozdział?! W tym?!
Nie wiem nic. A ja nie lubię nie wiedzieć nic. Ale to dla ciebie dobrze, bo z tym większym znieciepliwieniem będę czekać na nowe rozdziały. Kim jest ten chłopak? O co chodzi z wizją? On jest z przyszłości? Kim jest w ogóle Mojra? Same pytania i brak odpowiedzi.
Twój styl pisania - świetny. Nic dodać, nic ująć. Co do histori, jak już wcześniej zdążyłam cię poinformować, zafascynowała mnie :)
Czekam na następne!
Pozdrawiam ciepło i życzę weny!
Bianka
zwiadowcy-bron-bogow.blogspot.com
zakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com
Ps. Powinnaś odpisywać na komentarze. To poprawia relacje z czytelnikami :)
Oj niestety w zeszłym tygodniu nie miałam zbyt wiele czasu, aby odpowiedzieć na komentarze, ale się poprawię :)
UsuńNie spodziewałam się, że rozdział aż tak Cię zaciekawi, ale cieszę się z tego bardzo. No i super, że komuś się podoba mój styl pisania ;D
Dzięki, również pozdrawiam :)
Zostałaś nominowana do LBA!
Usuńzakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com
Ps. Czekam na kolejny rozdział!
Ps2. U mnie nowe rozdziały
Cześć :)
OdpowiedzUsuńRozdział był bardzo ciekawy. Pojawiło się w nim kilka niezrozumiałych dla mnie kwestii, które na pewno zdynamizują akcję. Co to za spadek? Co takiego wydarzyło się, że Mojra jest taka smutna i wyobcowana? Co to za tajemniczy chłopak, który wparował do jej mieszkania, dobrał się do prywatnych zapisków i przepowiedział przyszłość? Bardzo to wszystko ciekawe.
Zauważyłam jedynie dwa małe błędy na początku:
- "do chłodnych naściennych kafelek" - powinno być kafelków, bo to rodzaj męski
- "gruchot [...] gołębi" - błędne wyrażenie - może być gruchanie, ale samo słowo "gruchot" ma inne znaczenie
Ale to naprawdę drobiazgi w porównaniu z całym rozdziałem - dałaś nam do myślenia, nie ma co :) Poza tym, bardzo podobały mi się opisy, były bardzo plastyczne i zgrabne.
Z pozdrowieniami
Eskaryna
Poprawione. Dzięki za czujność :)
UsuńNa większość z pytań znajdziesz odpowiedź w rozdziale trzecim, także trochę się wyjaśni.
Jeśli chodzi o opisy- starałam się jak mogłam. A zawsze mi sprawiają trudność.
No i dziękuję, że poświęciłaś czas na przeczytanie rozdziału ;D
Bardzo podoba mi się, że rozdziały są takie obfite w opisy. I przyrody i uczuć, przez co możemy sobie lepiej wszystko wyobrazić. Swietnie! ;) Ciekawi mnie co to za chłopak i czemu wparował do jej mieszkania ot tak. Czyżby potrafił przewidywać przyszłość i przewidział, że Mojra zrobi karierę w branży pisarskiej? Na razie nie umiem inaczej tego wyjaśnić. Ale mam wrażenie, że nie tylko o to chodzi i za jego pojawieniem się stoi coś więcej. Czekam i pozdrawiam! ;*
OdpowiedzUsuńOj, na pewno pojawienie się chłopaka namiesza w życiu Mojry. Trochę też zmieni się jej spojrzenie na świat. Ale to chyba jak zawsze w tego typu opowiadaniach ;)
UsuńDzięki za komentarz ;*
Rozdział taki na końcu tajemniczy, ale myślę, że bohaterka ma dar przewidywania przyszłości, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Podobają ki się twoje opisy, potrafisz fajnie opisać klimat, a błędów, żadnych nie dostrzegłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
opowiadania-ktore-stworzyl-ksiezyc.blogspot.com
Nie zdradzę, czy jesteś blisko, czy nie, ale niedługo się wyjaśni ;D
UsuńDzięki za komentarz :*
To ja, ktoś, kto zasiaduje z Tobą na kilku lekcjach. Chcesz, to się wypowiem.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się klimat, w jakim jest utrzymany cały rozdział: opisy są plastyczne, niektóre bardzo wyszukane. Podoba mi się Twój styl pisania, jednak polecam upraszczanie niektórych zdań, skracanie kilku niepotrzebnych słów. Wtedy powinno się czytać jeszcze lepiej.
Wiedziałam, ze skądś kojarzę ten ostatni fragment, a to sprytne.
Poza tym, dlaczego kończysz rozdział w połowie? Tak nie można i tego się nie robi!
Grrrr.
Greetings, Gosiołak.
Ojeeeej, Muchomor do mnie napisał <3
UsuńKończę rozdział w połowie, żebyś była ciekawa, co będzie dalej no i żebyś (wiem, powatarzam się ;D) dalej chciała czytać moje wypociny. Za co dziękuję ;* haha no chciałam je tu gdzieś wrzucić, tylko nie wiedziałam, jak. A tu taka świetna okazja.
Dziękuję, Gorzatko. No i widzimy się jutro o 8.50 pod szkołą. Tak, to rozkaz ;D
Haha o Boże mam takie wtf? :D Odkąd Mojra zobaczyła chłopaka w swoim pokoju czytam to i nie mogę uwierzyć :D W dobrym sensie oczywiście ;) kurde zaciekawiłaś mnie jeszcze bardziej, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńCzytało się przyjemnie, fajnie opisałaś jej drogę do kawiarni, potem jej przyjaciół i ich spotkanie. "Hej po raz pierwszy/ to będziemy się witać po raz drugi?" - uwielbiam ten fragment <3 tak samo jak opis malowania maków i tej dziewczynki na obrazie! W ogóle świetnie wychodzą ci opisy, zazdrooo <3 :D Nie męcząco i tak po prostu :D
Haha ja też nie lubię nic nie wiedzieć :D Znaczy... może lubię ale nie tak całkiem całkiem :D lubię mieć jakieś podstawy, o których mogę myśleć. U ciebie to są podstawy podstaw i jeszcze podstawy i w ogóle nie mam pojęcia, jak to może się dalej rozwinąć. Znaczy... może i mam, ale zbyt wiele teorii, by myśleć o czymś na poważnie ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Zuza <3
Oo cieszę się, że moje opisy nie męczą ;D
UsuńJeśli masz jakieś teorie to dobrze. Znak, że jednak jest nad czym pomyśleć po lekturze.
Trzymaj się ciepło <3
Cóż mogę powiedzieć oprócz oczywistego: świetny rozdział? :D Ta końcówka, brr, no jak mogłaś to tak zakończyć?! ;) Jestem ciekawa co chłopak jej wyjaśni :3 Masz całkiem dobre opisy, które wciągają^^
OdpowiedzUsuńStyl pisania jeszcze lepszy.. Dzisiaj raczej nie usłyszysz ode mnie niczego innego, niż: intrygujący rozdział, pisz dalej! :D Czekam na next i życzę weny :)
Pozdrawiam!
Haha, lubię trzymać w napięciu ;3
UsuńBuziaki ;*
Witam! Dopiero dzisiaj trafiłam na twojego bloga i muszę przyznac, że zostałam oczarowana. Piszesz pięknie. Czytelnik się nie nudzi czytając teoje dzieło co punktuje w ocenie bloga. Fabuła, którą powoli rozwijasz wydaje się ciekawa, tajemnicza i oryginalna co jest bardzo ważne. Piszesz swobodnie ... Piszesz po prostu tak jak chcesz i uważasz. Jak juz mowilam oczarowalas mnie swoimi dwoma rozdziałami wiec bede czekać na kolejne. Weny życzę i mam nadzieje, ze twoj blog odniesie sukces!
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję za takie miłe słowa. To bardzo mnie motywuje do dalszego pisania.
UsuńMogłabym dostać link do Twojego bloga? Z chęcią zajrzę.
Pozdrawiam ;*
Szanowna autorko
OdpowiedzUsuńPod koniec tego rozdziału zrobiło się nieco ciekawiej, bo pojawiła się jakaś zagadka, której rozwiązanie czytelnicy z pewnością będą chcieli poznać. Dobrze, że się pojawiła, bo czas najwyższy rzucić coś interesującego.
W dwóch lub trzech miejscach dopatrzyłem się, że stosujesz formy grzecznościowe, to znaczy piszesz na przykład „Ci” – z dużej litery. W tekście literackim się tego nie robi. Takie zabiegi tylko w korespondencji i paru innych przypadkach, ale nie w tekście literackim. Notorycznie pomagasz sobie wyrazem „był” i jego leksemami. Co za tym idzie: budujesz schematyczne opisy i pojawia się mnóstwo powtórzeń. Wyrazu był i jego leksemów w drugim rozdziale użyłaś 27 razy – przynajmniej tyle się doliczyłem. Nie przejmuj się jednak, bo z tego co udaje mi się zaobserwować niemalże wszyscy początkujący autorzy mają ten problem. Jak chcesz coś zmienić, to na moim blogu napisałem jak sobie z tym radzić. Nie przejmuj się, ale staraj się nie korzystać zbyt często z tego wyrazu i jego leksemów, bo Twój tekst na tym mocno ucierpi. Opisy tracą na plastyczności i ciężko się je przez to czyta. Nie rozwija się także Twój język, zasób słownictwa i styl.
Kolejna sprawa to dialogi. Nie zachowujesz ich właściwej konstrukcji. Mylisz też dywizy z półpauzami. Poczytaj o tym i o pisaniu dialogów. Ponadto tekst znów nie jest sformatowany. Brakuje między innymi wcięć O co chodzi – już wiesz, bo pisałem o tym w komentarzu do rozdziału pierwszego. Jest jeszcze kwestia błędów, które popełniłaś. Jest ich dosyć sporo. Są to miedzy innymi błędy w zapisach dialogów, pogubione spacje, dywizy zamiast półpauz. Co więcej błędy logiczne i nieścisłości w opisach. Wypisanie Ci ich wszystkich zajęłoby mi bardzo dużo czasu, dlatego wskaże tylko te najbardziej rażące.
„O godzinie 4.54…”
OdpowiedzUsuń[Tutaj sprawa ma się podobnie co z numerem piętra. Żeby nie pisać czwarta pięćdziesiąt cztery, można napisać za sześć piąta.]
„Gdy jednak postanowiła wstać, podczas wyplątywania się z kołdry dostrzegła na jasnym materiale zaschnięte ślady krwi. Niestety wczorajsze wydarzenie nie okazało się snem.”
[Tu mi się coś nie klei. Twoja bohaterka stała na dachu, doznała wizji pożaru, a potem wróciła do stanu świadomości i w takim stanie zeszła z dachu. Powinna więc pamiętać jak wracała do pokoju i do łóżka. Natomiast w tym miejscu przedstawiasz to jakby Mojra była nieświadoma od momentu doznania wizji aż do chwili powrotu do pokoju.]
„Miasto zaraz się obudzi i tłumy…”
[Bardziej sznury niż tłumy. Tłum to zbita grupa ludzi]
„Powitał ją unoszący się we wnętrzu zapach świeżo palonej kawy…”
[Nie chodziło o świeżo parzoną kawę?]
„Miał lekkie cienie pod oczami i kilkunastogodzinny zarost.”
[Po kilkunastu godzinach od golenia nie widać zmian. Po dniu lub dwóch już tak, ale nie po kilkunastu godzinach.]
„Co jakiś czas popychała nogą spore wiadro, w którym zanurzała narzędzie…”
[Narzędzie kojarzy się raczej z czymś metalowym niźli z mopem..]
„…wszedł za kontuar barowy…”
[Barowy można wykasować.]
„…Mojra dostrzegła w nich troskę. Zna ten wyraz twarzy aż za dobrze.”
[Tu zachodzi nieuzasadniona zmiana czasu.]
„Dziękuję, ale odpowiada mi swoje życie.”
[Moje, nie swoje.]
„„Wróbelek” spojrzała na brązową ciecz w szklance”
[Mniemam, że chodzi o kawę, którą przed chwilą podano w filiżankach. Teraz już jest w szklankach? Mało tego. Dalej szklanka zmienia się w kubek. A oto dowód:]
„Zanurzyła w niej usta. Przechylając kubek…”
„Takim jak na przykład blask promieni słoneczych”
[słonecznych]
Mam wrażenie, że nie czytasz tego, co napisałaś. Nie mam pewności – jedynie podejrzewam. Jeśli faktycznie tego nie robisz, to nigdy nie zaczniesz pisać lepiej. Czytanie samej siebie pomoże Ci w samokontroli – mniej błędów będziesz popełniać. Po drugie nabierzesz dystansu do własnej twórczości i nigdy nie obrazisz się na niepochlebny komentarz. Czytaj, co napisałaś. Nie raz, nie dwa, nie trzy, ale pięć, dziesięć i więcej. Aż do momentu, w którym uznasz, że w Twoim tekście nie ma błędów. Wtedy dopiero publikuj.
Uważaj też na komentarze swoich czytelników. Prawdą jest, że wielu ludzi boi się krytykować i zamiast tego piszą mijające się z prawdą pochwały. Dlatego musisz sama nauczyć się patrzeć krytycznym okiem na swoje teksty i odróżniać wartościowe komentarze od bełkotu mającego Cię zachęcić do odwiedzenia innych blogów.
Powodzenia w pisaniu
Okej, poprawione. Czytam każdy rozdział parę razy, ale podchodzę do nich dość emocjonalnie, więc często nie zauważam niektórych błędów. Takim jak cudowna zmiana filiżanki w szklankę a potem kubek ;) Jeśli chodzi o godzinę, zanim opublikowałeś komentarz zostało to już zmienione.
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny dziękuję za komentarz. Twoje uwagi są dla mnie naprawdę wartościowe.
Pozdrawiam :)
U mnie nowe rozdziały!
OdpowiedzUsuńNa oby dwóch blogach!
zakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com
zwiadowcy-bron-bogow.blogspot.com
...Teraz u ciebie ponarzekam jak to mi się nie chce komentarzy pisać, a potem i tak napiszę, bo jak już zaczynam to kończę, choćby to był najgorszy komentarz we wszechświecie to i tak cię nim uraczę.
OdpowiedzUsuńTakże, przeczytałam chyba z tydzień temu, i wtedy tez mi się nie chciało pisac komentarza, więc teraz by wypadało, nie? Nie, czekaj, nie dam rady... Albo dam. :)
Szczerze, to było trochę nudnawo, nawet jak na moje standardy. Uważam, że zawsze trzeba robić wprowadzenia itd. Przepraszam, chyba o 23.30 w sobotę zaczynam robić się wredna. Godzina diabła. A kysz!! Dobra, przepędzony. xD
Końcówka rozdziału była świetna. Nie ma to jak zastać w domu chłopaka w swoim łóżku xD (Jezu, przepraszam. Znowu to zrobiłam. No mówię, że godzina diabła.) W każdym razie, ja bym była kapkę zdziwiona, nie zachowałabym się pewnie lepiej od Mojry. W końcu z takimi rzeczami nie stykamy się na co dzień.
Pochwalam za wplecenie w opowiadanie... no, opowiadania. Świetny pomysł, wprowadza powiew takiej magii. Tak się zastawiam, po pierwszy rozdziale mam swoje teorie i przemyślenia. Za cholerę nie mogę przypomnieć sobie tytułu tej książki, ale bohaterką byłą również dziewczyna o mitologicznym imieniu i potrafiła naginać czasoprzestrzeń siłą umysłu i mogła podróżować między wymiarami, alternatywnymi rzeczywistościami itp. Stąd też wzięła genezę moja teoria jakoby Mojra ma właśnie taką umiejętność. Są sobie dwa światy (sugerując się tytułem) i ona potrafi je zobaczyć. Obstawiam, że ten tajemniczy chłopak albo też ma taką zdolność albo jest z drugiego świata.
Jak tak teraz się zastanowię to... "Witamy w Silent Hill" xD ------> jeśli oglądałaś "Silent Hill" to wiesz o co mi biega, a jak nie to polecam, bardzo dobry film (i poznasz genezę mojego nicku) ^^
Anyway... Czekam na następny rozdział i życzę ulewny weny!
PS: U mnie pojawiła się dość ważna informacja. Jeśli miałabyś czas to prosiłabym cię o zapoznanie się z nią. ;)
Pozdrawiam, Alessa :*
Nie powiem, aby akcja była jakoś szczególnie wartka, ale to w końcu początek, więc raczej nie należy spodziewać się nie wiadomo czego. Największym atutem, był doskonały opis otoczenia i całkiem dobra dbałosc o szczegóły. Mimo wspomnianego braku jakiegoś napięcia, wcale się nie nudziłam, wręcz przeciwnie. Przyjemnie mi się czytało.
OdpowiedzUsuńTrochę dziwacznie wypadła sytuacja z mieszkania Mojry. Pojawia się chłopak, który odczytuje fragmenty z zeszytu i zaprasza ja na spotkanie... Hmm... Ciężko dobrze sobie to usytuować odnośnie historii, ale mozliwe, że to początek interesującej przygody.
No nic, przepraszam, że tak długo, ale zapomniałam zaobserwować twój blog i dopiero dzisiaj mi się przypomniało, że miałam aktualizowac ehhh...
Pozdrawiam :)
Cześć, widziałam, że zostawiłaś u mnie komentarz.
OdpowiedzUsuńWpadłam na chwilkę zapoznać się z treścią tego co piszesz, nie mam dziś zbyt wiele czasu na dokładne przeczytanie od deski do deski, ale niedługo postaram się nadrobić, może bliżej weekendu? Postaram sie, mewa
http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
hej.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Fajnie opisujesz otoczenie, dbałość o szczegóły podoba mi się, dzięki temu łatwo się wczuć w klimat.
pozdrawiam !
http://vivian-gangster-queen.blogspot.com/
Kiedy będzie kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością :)
Bianka
zwiadowcy-bron-bogow.blogspot.com
Hej :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że po długiej nieobecności, będę miała u Ciebie niesamowite zaległości, a tu okazuje się, że niewiele straciłam. Terminarz wisi sobie i prowokuje. Mam nadzieję, że bloga nie porzucisz.
„Mojra posłusznie wykonała polecenie. Nie miała pomysłu, co zrobić. Wysunęła spod swojego biurka krzesło i usiadła na jego skraju. Dłonie ułożyła na kolanach i wyprostowała się.” Chwila... Moment. Laska widzi kolesia, który włamał się do jej domu, a ta tak po prostu siada i patrzy jak grzebie w jej rzeczach. What? :p No nie... Liczyłam, że okaże się z deka silniejszą osobowością, ale zobaczymy co dalej z nią wykombinujesz. W końcu grzeczne i nieśmiałe dziewczynki nie chodzą po dachach wieżowców, prawda?
Pozdrawiam :)
Jestem pod wrażeniem tej historii i chcę z największą ochotą poznać ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńZaintrygowało mnie!
Majra znowu miała te dziwne zwidy! To musiało być dla niej naprawdę przerażające. Ponadto dowiedziałam się, że jest trochę skryta, nie lubi wychylać się za bardzo do ludzi i jest pisarką! Matko, kim był ten chłopak, który rzekomo nie jest złodziejem? Po co czytał fragmenty jej własnej przyszłej powieści? Aż szok mnie ogarnął, że zamiast natychmiast zadzwonić na policję, albo wygonić "gościa" z mieszkania, Majra zachowała taki spokój... WOW, naprawdę gratulacje dla Ciebie za ten rozdział.
Kiedy kolejny?
Pozdrawiam! :)
No to tak.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie raczej nie jest w moim klimacie, jednak przeczytałam twoje wypociny do końca. Nie powiem zbyt wiele, bo po prostu rozumiesz - tekst i fabuła nie są w moim typie, więc od razu przychodzą mi czarne myśli. dlaczego tak się to dzieje? Po co tak uciekać, skoro można to wytłumaczyć prościej?
Niemniej jednak uważam, że jak każdemu, potrzeba trochę czasu na rozkręcenie opowiadania. Być może zajrzę tu raz jeszcze, kiedyś, kiedy będzie już więcej rozdziałów. Może wtedy wypowiem się do końca.
Życzę tobie wspaniałej przygody z pisaniem oraz dużo weny, aby nie ograniczała cię w tworzeniu nowej, być może wspaniałej historii.
Pozdrawiam
Pr ♥
No i gdzieś ty znikła?
OdpowiedzUsuń