poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział drugi

    W okolicy świtu w pokoju rozległ się natarczywy dźwięk budzika. Mojrze nie chciało się opuszczać ciepłego łóżka. Gdy jednak postanowiła wstać, podczas wyplątywania się z kołdry dostrzegła na jasnym materiale zaschnięte ślady krwi. Niestety wczorajsze wydarzenie nie okazało się snem.  Dziewczyna przyjrzała się swojej prawej ręce. Ranki przez noc zdążyły się zasklepić. Stąpając boso po białej wykładzinie, podeszła otworzyć okno. Rozsunęła zasłony i cały pokój utonął w porannym świetle. Z dużej, drewnianej szafy stojącej obok biurka, wyciągnęła pierwsze lepsze ubrania i poszła z nimi do łazienki. Tam, co chwilę przykładając głowę do chłodnych naściennych kafelków, umyła się i ubrała. Kiedy była gotowa, w przedpokoju wsunęła na nogi buty i wyszła z mieszkania.
    Poranek był chłodny. Mojra po przespaniu prawie pięciu godzin była lekko zaspana. Czuła delikatny, pulsujący ból głowy, lecz nie przejmowała się nim. Liczyła, że uniemożliwi jej rozmyślanie nad swoim  życiem. Szła pustym, betonowym chodnikiem w kierunku centrum. Ulica była pusta. Poza stukaniem podeszwy jej czarnych creepersów, tylko ciche gruchanie siedzących przy pobliskich śmietnikach gołębi wypełniał pustkę. Raz na jakiś czas mijała zagubionych turystów ciągnących za sobą wypchane walizki. Kolorowe domki jednorodzinne byłe zasnute w delikatnej mgle, przypominającej pierzynę. To były ostatnie chwile snu. Miasto zaraz się obudzi i tłumy aut zaczną się gromadzić na ulicach, mijając tę niewysoką dziewczynę w krótkiej, bordowej sukience, zupełnie nieadekwatnej do panującej wokół niskiej temperatury. Chmur na niebie nie było. Mojra przemaszerowała już sporą odległość. To był jeden z tych momentów, gdy myślała o wszystkim i o niczym. Minęła kilka sklepów monopolowych i spore centrum handlowe, na parkingu którego zaparkowane były pierwsze auta. Na masce jednego z nich siedział ciemnowłosy chłopak, ze skupieniem wpatrujący się w swój telefon. Na chwilę odchylił głowę w kierunku dziewczyny, ale nie zwrócił na nią uwagi. Szła dalej. W końcu dotarła do głównej ulicy. Tylko tutaj można było przejść się starymi, brukowanymi uliczkami, by potem przysiąść na jednej z ławek ukrytej pod cieniem potężnych dębów. W tym mieście to jedyne miejsce, gdzie drzew nie wycięto. Barwne i lekko wilgotne liście leżały na ziemi. Znalazło się też kilka kasztanów. Mojra schyliła się, by podnieść jednego z nich, jednak stwierdziła, że to nie najlepszy pomysł, gdyż nie ma go gdzie schować. Po kolejnych kilku minutach leniwego marszu, dziewczyna weszła w jedną z bocznych uliczek. Na najniższych poziomach stojących tam ceglanych kamienic, znajdowały się dziesiątki o tej porze zamkniętych restauracji. Większość miała egzotyczne nazwy. To, co wyróżniało to miejsce to brak sieciowych obiektów gastronomicznych. Nigdzie nie świeciły się żółto-czerwone neony zwabiające głodnych poszukiwaczy taniego jedzenia. Każda z witryn tutejszych restauracji, nawet ta najtańsza, była w eleganckich, stonowanych kolorach. W słoneczne dni często odbywały się tu różne potańcówki trwające do samej nocy. Jaskrawo ubrani mieszkańcy znikali w tych miejscach, by wśród woni alkoholu i pieczonego mięsa spędzić miło czas. Mojra tylko o tym słyszała. Nigdy nie odważyłaby się z własnej woli znaleźć między obcymi ludźmi. Nie lubiła gwaru rozmów i głośnych wybuchów śmiechu. Dziewczyna spięła swoje ciemnobrązowe, falowane włosy i otworzyła szklane drzwi do jedynej kawiarni w tej części ulicy. Nosiła nazwę „Aalye i brat. Kajlan i siostra”. Mojra zniknęła we wnętrzu budynku.

                                                                               ***
    Powitał ją unoszący się we wnętrzu zapach świeżo palonej kawy. Nim zdążyła zamknąć drzwi, przed oczami ujrzała uśmiechniętego chłopaka.
- Cześć po raz pierwszy – odezwał się krótko przystrzyżony blondyn z hipnotyzująco zielonymi oczami. Miał lekkie cienie pod oczami i kilkudniowy zarost. Jego zielona koszulka i krótkie spodenki były widocznie wygniecione. 
- Cześć. Będziemy się witać drugi raz? – zapytała, rozglądając się po pomieszczeniu. Pośród drewnianych stolików krzątała się z mopem czerwonowłosa Aalye. Co jakiś czas popychała nogą spore wiadro, w którym zanurzała narzędzie, by później przejechać nim po ciemnych panelach. Gdy ich oczy się spotkały, kiwnęła głową na przywitanie. Poza nimi, kawiarnia świeciła pustką.
- A nie planujesz wpaść na imprezę? Dzisiaj z okazji dnia kawy. Kofeina plus alkohol. Czy może być coś piękniejszego? – odpowiedział na jednym wdechu. Jeden z plakatów, na którym widniał uśmiechnięty rockowy muzyk, spadł ze ściany.
- Widzę, że ledwo z jednej wróciłeś, a już planujesz drugą. Chociaż… może wpadnę – kogo ja oszukuję? Mojra zapytała w myślach samą siebie.
- Widzisz, Kajlan – powiedziała chłopakowi Aalye – to samo mu mówiłam – tu zwróciła się do Mojry, podchodząc do niej. Wciąż dzierżyła w ręku mop.
- Dobra, dobra. Przynajmniej wiem, co to życie. Moment, przyniosę nam kawę. – chłopak wszedł za kontuar. Ubrana w spraną szarą koszulkę i czarne legginsy dziewczyna chwyciła podśmiechującą przyjaciółkę za ramię.
- Może jednak przyjdziesz, Wróbelku. Wreszcie poznasz nowych ludzi. Albo może pracy poszukasz. To znaczy- zrobiła krótką przerwę za zebranie myśli - wiem, że spadek ci wystarczy do końca życia, ale to naprawdę zadziała na twoją korzyść. – pomimo białych soczewek w oczach, Mojra dostrzegła w nich troskę. Znała ten wyraz twarzy aż za dobrze. Znają się od ponad 20 lat. Na dobre i na złe. Czy jakoś tak. Aalye podrapała się w policzek, na którym miała mały tatuaż- mewę. Kajlan wrócił z tacką, na której stały trzy porcelanowe filiżanki wypełnione parującym napojem.
- Dziękuję, ale odpowiada mi moje życie – odszepnęła do dziewczyny, która usiłowała tak oprzeć mop na ścianie, by się nie przewrócił. Cała trójka usiadła przy stoliku. Gdzieś w oddali słychać było dźwięki śmieciarki i głośne przekleństwa.
- Remontują „Locę” – powiedziała Aalye widząc pytający wyraz twarzy dziewczyny.  „Wróbelek” spojrzała na brązową ciecz. Dostrzegła tam swoje odbicie, ten sam zmęczony wyraz twarzy. Nie znosiła tego widoku.
- Wbrew pozorom, Sympatyczni ci robotnicy. Trochę poprzeklinają, ale to nic. Ostatnio jak wpadli po pracy na piwo to przy okazji śmieci wynieśli.- Kajlan rozwinął temat. W tym samym momencie, spoglądając na Mojrę dostrzegł zadrapania na jej przedramieniu– a to co?
- Byłam na rolkach i wpadłam w krzaki. Już nie boli – Dziewczyna nałogowo jeździ, więc to kłamstwo wydawało się być najlepsze. Nie oderwała jednak wzroku od kawy. Zanurzyła w niej usta. Przechylając filiżankę, przymknęła oczy i momentalnie pojawił jej się przed oczami obraz. Płomienie tańczące nad parkingiem, który mijała. Wszystkie auta zaczynają płonąć. Po chwili wybuchają. Ogień przechodzi na centrum handlowe. Cała okolica staje się popiołem. Ludzie, którzy próbują uciec wpadają w objęcia śmierci. Ten widok trwał nie więcej niż sekundę. Później wszystko wróciło do normy. Mojra gwałtownie otworzyła oczy. Aalye widząc to, zmarszczyła brwi, lecz zanim się odezwała, przyjaciółka zdążyła już wstać i udać się w kierunku drzwi.
-Muszę spadać. Mam jeszcze trochę planów na dziś. Do zobaczenia – uśmiechnęła się przez ramię i nie czekając na odpowiedź wyszła z kawiarni wprost w ścianę zimnego wiatru. Mijając zbierających się na ulicy ludzi, pospiesznie wróciła do domu.



                                                                                   ***
    Drzwi od jej mieszkania były uchylone. Wystraszyła się nie na żarty. Przed wejściem ściągnęła buty i na boso weszła do domu. Wiedziała, gdzie iść. Białe drzwi z jej sypialni również nie były zamknięte. Kopniakiem otworzyła je szerzej i dostrzegła siedzącego na łóżku chłopaka. Trzymał w ręku jeden z jej starych zeszytów. Mojra przerażona stanęła w progu. To nie był widok, jakiego podświadomie oczekiwała. To nie przypominało włamania z filmów. Postać powoli uniosła wzrok. Wtedy go rozpoznała. To ten sam człowiek, który na parkingu pod centrum handlowym siedział wpatrzony w swój telefon. Z tą różnicą, że zamiast koszulki i krótkich spodenek miał na sobie granatową koszulę i dżinsy. Chłopak widząc jej przestraszoną minę, delikatnie się uśmiechnął. Nie chciał jej spłoszyć.
- Nie bój się, nie jestem złodziejem – Mojra wciąż stała jak wryta widząc, że patrzył na nią z rozbawieniem w oczach. Kolor jego tęczówek był szaro-niebieski albo szaro-zielony. Nie była pewna. Krótkie, czarne, kręcone włosy i śniada cera wskazywały na to, że raczej nie pochodzi z jej kraju. – Usiądź. Coś ci przeczytam.
    Mojra posłusznie wykonała polecenie. Nie miała pomysłu, co zrobić. Wysunęła spod swojego biurka krzesło i usiadła na jego skraju. Dłonie ułożyła na kolanach i wyprostowała się. W pokoju było duszno, lecz na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Chłopak założył nogę na nogę i przewrócił kilka stron w zeszycie. Po parunastu sekundach ciszy jego spokojny głos rozluźnił napięcie.
-Aleria stawiała zdecydowane kroki. Ślady jej butów odznaczały się na tle zimowego puchu. Na szczęście, kupiła porządne trapery. Gdyby nie to, zimno od spodu wniknęłoby prosto w jej duszę. Ot taki przeszywający ciało chłód. – Mojra dostrzegła, że nieznacznie kiwnął głową - Gdzieś za jej plecami szalała zamieć. To ona wytyczała drogę wszystkim późniejszym zjawiskom natury. Takim jak na przykład blask promieni słonecznych. Wystające spod czapki zielone końcówki włosów przyklejały się naszej bohaterce do ust. Zupełnie jakby liczyły, że jej oddech je ogrzeje i wysuszy. Niestety wszelkie próby ich odgarnięcia kończyły się fiaskiem, gdyż Aleria nie potrafiła złapać pomiędzy palce żadnego z pasm. A różowe rękawiczki okalane drapiącym sztucznym futrem na pewno nie ułatwiały sprawy. Cel podróży był coraz bliżej. Zarysy domów stawały się wyraźne. Gdy po dwunastu minutach ciągłego przekopywania się przez śnieg, który twardością przypominał trzyletnie bezy, dziewczyna dostrzegła pod jednym z odcisków buta chodnik, wiedziała, że jest na miejscu. – W tym momencie przerwał, by spojrzeć na dziewczynę. 
- Dlaczego to czytasz? To jest prywatne.
- Albo to – Znowu delikatny szelest stron zmieszał się z ciepłym powietrzem – twarz nieznajomego przybrała wyraz skupienia - Wykonywałam długie i powolne ruchy ręką. Nie spieszyłam się. W ten sposób rozładowywałam swoje emocje. Efektem były czerwone smugi leniwie wsiąkające w jasny materiał. Robiłam to, bo sprawiało mi przyjemność. Wyobrażałam sobie różne sytuacje, różne miejsca. Te dobrze kojarzące się i te złe. W naszych czasach, mało kto to robi. Malarstwo zanika. Wdychałam duszący zapach farb. Było mi chłodno. – chłopak robił krótkie przerwy między zdaniami, by nabrać oddechu.- Nic poza obrazem się nie liczyło. Całe moje otoczenie było tylko nieważnym elementem. Kiedy ostatni ruch ręką ustał, lekko przechyliłam głowę w prawo. Farba na płótnie ukazywała maki otaczające małą, bosą dziewczynkę. Jej oczy były zagubione. Nad nią zbierały się ciemne chmury. Okolica nie przypominała żadnego z teraźniejszych miejsc. Nie zastanawiałam się nad tym, dlaczego namalowałam moje jedyne wspomnienie z perspektywy osoby trzeciej. – Zamknął zeszyt i spojrzał na dziewczynę. - Dwa fragmenty z najpopularniejszych książek, które jeszcze nie zostały napisane. Będą hitem dopiero za parę lat.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – Mojra spojrzała prosto w oczy „gościa”.
- Nie domyślasz się?
- Włamujesz mi się do domu, a potem grzebiesz w moich zeszytach. Powinnam była już dawno zadzwonić na policję. – dziewczyna wydobyła z siebie w miarę pewny ton.
- Wszystko ci wyjaśnię, ale nie teraz. Musiałem się upewnić. – chłopak spojrzał na nią, by upewnić się, że go słucha. Nie było inaczej. -Spotkajmy się wieczorem. Będę czekać pod twoim wieżowcem koło osiemnastej. – Nic więcej nie dodając, odłożył zeszyt z powrotem do szuflady i nie spoglądając na zdezorientowaną ciemnowłosą, wyszedł. 

32 komentarze:

  1. Jestem, melduję się, przeczytałam.
    I właściwie nie wiem do końca, co mam myśleć. To znaczy, rozdział jak najbardziej na plus. Tylko to zakończenie zostawiło mnie z poczuciem mindfucku. Ale takiego kompletnego. Jak mogłaś mnie zostawić z uczuciem takiej niepewności? ;< Mam ogromną nadzieję, że to wszystko się wkrótce wyjaśni.
    Fragmenty z zeszytów Mojry są takie... poetyckie. Nazwałabym to poezją industrialną. Taką, jaki mamy świat. Nowoczesny i pozbawiony sentymentów. A ona odnalazła jednak coś poetyckiego w tym świecie kominów i fabryk.
    Kolejnym plusem jest również Aalye. Poza przetrudnym imieniem, którego w życiu bym nie wymówiła, jest jakąś wyjątkowo pozytywną postacią. A tak poza tym, podoba mi się jak opisałaś rodzeństwo. Taka nowoczesna bohema.
    Twoje opowiadanie ma taki właśnie klimat. Bohemiczny. A ja to lubię <3.
    Czekam z ogromną niecierpliwością, co tam dalej wymyślisz, bo nie mam pojęcia w jaką stronę może to wszystko pójść ;D
    pozdrawiam,
    candlestick z buzzingblood.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W rozdziale za tydzień dużo się wyjaśni, więc twój mózg się trochę pozbiera xd
      haha, nie pomyślałabym, że imię Aalye może sprawić komuś większą trudność. Co do samej postaci, na pewno jest bardziej optymistyczna niż Mojra :)
      Dziękuję za komentarz <3
      Buziaki ;*

      Usuń
  2. Druga!
    Po przeczytaniu twojego rozdziału jestem po prostu na skraju między wybuchem, a zachowaniem cierpliwości. Ostatnio czytałam jednego bloga, który w połowie ją wyczerpał, a teraz jeszcze twój. Zaraz mnie coś trafi przez tą ciekawość! W tym momencie musiałaś kończyć rozdział?! W tym?!
    Nie wiem nic. A ja nie lubię nie wiedzieć nic. Ale to dla ciebie dobrze, bo z tym większym znieciepliwieniem będę czekać na nowe rozdziały. Kim jest ten chłopak? O co chodzi z wizją? On jest z przyszłości? Kim jest w ogóle Mojra? Same pytania i brak odpowiedzi.
    Twój styl pisania - świetny. Nic dodać, nic ująć. Co do histori, jak już wcześniej zdążyłam cię poinformować, zafascynowała mnie :)
    Czekam na następne!
    Pozdrawiam ciepło i życzę weny!
    Bianka
    zwiadowcy-bron-bogow.blogspot.com
    zakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com

    Ps. Powinnaś odpisywać na komentarze. To poprawia relacje z czytelnikami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj niestety w zeszłym tygodniu nie miałam zbyt wiele czasu, aby odpowiedzieć na komentarze, ale się poprawię :)
      Nie spodziewałam się, że rozdział aż tak Cię zaciekawi, ale cieszę się z tego bardzo. No i super, że komuś się podoba mój styl pisania ;D
      Dzięki, również pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Zostałaś nominowana do LBA!
      zakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com

      Ps. Czekam na kolejny rozdział!
      Ps2. U mnie nowe rozdziały

      Usuń
  3. Cześć :)
    Rozdział był bardzo ciekawy. Pojawiło się w nim kilka niezrozumiałych dla mnie kwestii, które na pewno zdynamizują akcję. Co to za spadek? Co takiego wydarzyło się, że Mojra jest taka smutna i wyobcowana? Co to za tajemniczy chłopak, który wparował do jej mieszkania, dobrał się do prywatnych zapisków i przepowiedział przyszłość? Bardzo to wszystko ciekawe.
    Zauważyłam jedynie dwa małe błędy na początku:
    - "do chłodnych naściennych kafelek" - powinno być kafelków, bo to rodzaj męski
    - "gruchot [...] gołębi" - błędne wyrażenie - może być gruchanie, ale samo słowo "gruchot" ma inne znaczenie
    Ale to naprawdę drobiazgi w porównaniu z całym rozdziałem - dałaś nam do myślenia, nie ma co :) Poza tym, bardzo podobały mi się opisy, były bardzo plastyczne i zgrabne.
    Z pozdrowieniami
    Eskaryna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawione. Dzięki za czujność :)
      Na większość z pytań znajdziesz odpowiedź w rozdziale trzecim, także trochę się wyjaśni.
      Jeśli chodzi o opisy- starałam się jak mogłam. A zawsze mi sprawiają trudność.
      No i dziękuję, że poświęciłaś czas na przeczytanie rozdziału ;D

      Usuń
  4. Bardzo podoba mi się, że rozdziały są takie obfite w opisy. I przyrody i uczuć, przez co możemy sobie lepiej wszystko wyobrazić. Swietnie! ;) Ciekawi mnie co to za chłopak i czemu wparował do jej mieszkania ot tak. Czyżby potrafił przewidywać przyszłość i przewidział, że Mojra zrobi karierę w branży pisarskiej? Na razie nie umiem inaczej tego wyjaśnić. Ale mam wrażenie, że nie tylko o to chodzi i za jego pojawieniem się stoi coś więcej. Czekam i pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, na pewno pojawienie się chłopaka namiesza w życiu Mojry. Trochę też zmieni się jej spojrzenie na świat. Ale to chyba jak zawsze w tego typu opowiadaniach ;)
      Dzięki za komentarz ;*

      Usuń
  5. Rozdział taki na końcu tajemniczy, ale myślę, że bohaterka ma dar przewidywania przyszłości, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Podobają ki się twoje opisy, potrafisz fajnie opisać klimat, a błędów, żadnych nie dostrzegłam :)
    Pozdrawiam :)
    opowiadania-ktore-stworzyl-ksiezyc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdradzę, czy jesteś blisko, czy nie, ale niedługo się wyjaśni ;D
      Dzięki za komentarz :*

      Usuń
  6. To ja, ktoś, kto zasiaduje z Tobą na kilku lekcjach. Chcesz, to się wypowiem.
    Bardzo podoba mi się klimat, w jakim jest utrzymany cały rozdział: opisy są plastyczne, niektóre bardzo wyszukane. Podoba mi się Twój styl pisania, jednak polecam upraszczanie niektórych zdań, skracanie kilku niepotrzebnych słów. Wtedy powinno się czytać jeszcze lepiej.
    Wiedziałam, ze skądś kojarzę ten ostatni fragment, a to sprytne.
    Poza tym, dlaczego kończysz rozdział w połowie? Tak nie można i tego się nie robi!
    Grrrr.
    Greetings, Gosiołak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeeeej, Muchomor do mnie napisał <3
      Kończę rozdział w połowie, żebyś była ciekawa, co będzie dalej no i żebyś (wiem, powatarzam się ;D) dalej chciała czytać moje wypociny. Za co dziękuję ;* haha no chciałam je tu gdzieś wrzucić, tylko nie wiedziałam, jak. A tu taka świetna okazja.
      Dziękuję, Gorzatko. No i widzimy się jutro o 8.50 pod szkołą. Tak, to rozkaz ;D

      Usuń
  7. Haha o Boże mam takie wtf? :D Odkąd Mojra zobaczyła chłopaka w swoim pokoju czytam to i nie mogę uwierzyć :D W dobrym sensie oczywiście ;) kurde zaciekawiłaś mnie jeszcze bardziej, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Czytało się przyjemnie, fajnie opisałaś jej drogę do kawiarni, potem jej przyjaciół i ich spotkanie. "Hej po raz pierwszy/ to będziemy się witać po raz drugi?" - uwielbiam ten fragment <3 tak samo jak opis malowania maków i tej dziewczynki na obrazie! W ogóle świetnie wychodzą ci opisy, zazdrooo <3 :D Nie męcząco i tak po prostu :D
    Haha ja też nie lubię nic nie wiedzieć :D Znaczy... może lubię ale nie tak całkiem całkiem :D lubię mieć jakieś podstawy, o których mogę myśleć. U ciebie to są podstawy podstaw i jeszcze podstawy i w ogóle nie mam pojęcia, jak to może się dalej rozwinąć. Znaczy... może i mam, ale zbyt wiele teorii, by myśleć o czymś na poważnie ;)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo cieszę się, że moje opisy nie męczą ;D
      Jeśli masz jakieś teorie to dobrze. Znak, że jednak jest nad czym pomyśleć po lekturze.
      Trzymaj się ciepło <3

      Usuń
  8. Cóż mogę powiedzieć oprócz oczywistego: świetny rozdział? :D Ta końcówka, brr, no jak mogłaś to tak zakończyć?! ;) Jestem ciekawa co chłopak jej wyjaśni :3 Masz całkiem dobre opisy, które wciągają^^
    Styl pisania jeszcze lepszy.. Dzisiaj raczej nie usłyszysz ode mnie niczego innego, niż: intrygujący rozdział, pisz dalej! :D Czekam na next i życzę weny :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam! Dopiero dzisiaj trafiłam na twojego bloga i muszę przyznac, że zostałam oczarowana. Piszesz pięknie. Czytelnik się nie nudzi czytając teoje dzieło co punktuje w ocenie bloga. Fabuła, którą powoli rozwijasz wydaje się ciekawa, tajemnicza i oryginalna co jest bardzo ważne. Piszesz swobodnie ... Piszesz po prostu tak jak chcesz i uważasz. Jak juz mowilam oczarowalas mnie swoimi dwoma rozdziałami wiec bede czekać na kolejne. Weny życzę i mam nadzieje, ze twoj blog odniesie sukces!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję za takie miłe słowa. To bardzo mnie motywuje do dalszego pisania.
      Mogłabym dostać link do Twojego bloga? Z chęcią zajrzę.
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  10. Szanowna autorko

    Pod koniec tego rozdziału zrobiło się nieco ciekawiej, bo pojawiła się jakaś zagadka, której rozwiązanie czytelnicy z pewnością będą chcieli poznać. Dobrze, że się pojawiła, bo czas najwyższy rzucić coś interesującego.

    W dwóch lub trzech miejscach dopatrzyłem się, że stosujesz formy grzecznościowe, to znaczy piszesz na przykład „Ci” – z dużej litery. W tekście literackim się tego nie robi. Takie zabiegi tylko w korespondencji i paru innych przypadkach, ale nie w tekście literackim. Notorycznie pomagasz sobie wyrazem „był” i jego leksemami. Co za tym idzie: budujesz schematyczne opisy i pojawia się mnóstwo powtórzeń. Wyrazu był i jego leksemów w drugim rozdziale użyłaś 27 razy – przynajmniej tyle się doliczyłem. Nie przejmuj się jednak, bo z tego co udaje mi się zaobserwować niemalże wszyscy początkujący autorzy mają ten problem. Jak chcesz coś zmienić, to na moim blogu napisałem jak sobie z tym radzić. Nie przejmuj się, ale staraj się nie korzystać zbyt często z tego wyrazu i jego leksemów, bo Twój tekst na tym mocno ucierpi. Opisy tracą na plastyczności i ciężko się je przez to czyta. Nie rozwija się także Twój język, zasób słownictwa i styl.

    Kolejna sprawa to dialogi. Nie zachowujesz ich właściwej konstrukcji. Mylisz też dywizy z półpauzami. Poczytaj o tym i o pisaniu dialogów. Ponadto tekst znów nie jest sformatowany. Brakuje między innymi wcięć O co chodzi – już wiesz, bo pisałem o tym w komentarzu do rozdziału pierwszego. Jest jeszcze kwestia błędów, które popełniłaś. Jest ich dosyć sporo. Są to miedzy innymi błędy w zapisach dialogów, pogubione spacje, dywizy zamiast półpauz. Co więcej błędy logiczne i nieścisłości w opisach. Wypisanie Ci ich wszystkich zajęłoby mi bardzo dużo czasu, dlatego wskaże tylko te najbardziej rażące.

    OdpowiedzUsuń
  11. „O godzinie 4.54…”
    [Tutaj sprawa ma się podobnie co z numerem piętra. Żeby nie pisać czwarta pięćdziesiąt cztery, można napisać za sześć piąta.]

    „Gdy jednak postanowiła wstać, podczas wyplątywania się z kołdry dostrzegła na jasnym materiale zaschnięte ślady krwi. Niestety wczorajsze wydarzenie nie okazało się snem.”
    [Tu mi się coś nie klei. Twoja bohaterka stała na dachu, doznała wizji pożaru, a potem wróciła do stanu świadomości i w takim stanie zeszła z dachu. Powinna więc pamiętać jak wracała do pokoju i do łóżka. Natomiast w tym miejscu przedstawiasz to jakby Mojra była nieświadoma od momentu doznania wizji aż do chwili powrotu do pokoju.]

    „Miasto zaraz się obudzi i tłumy…”
    [Bardziej sznury niż tłumy. Tłum to zbita grupa ludzi]

    „Powitał ją unoszący się we wnętrzu zapach świeżo palonej kawy…”
    [Nie chodziło o świeżo parzoną kawę?]

    „Miał lekkie cienie pod oczami i kilkunastogodzinny zarost.”
    [Po kilkunastu godzinach od golenia nie widać zmian. Po dniu lub dwóch już tak, ale nie po kilkunastu godzinach.]

    „Co jakiś czas popychała nogą spore wiadro, w którym zanurzała narzędzie…”
    [Narzędzie kojarzy się raczej z czymś metalowym niźli z mopem..]

    „…wszedł za kontuar barowy…”
    [Barowy można wykasować.]

    „…Mojra dostrzegła w nich troskę. Zna ten wyraz twarzy aż za dobrze.”
    [Tu zachodzi nieuzasadniona zmiana czasu.]

    „Dziękuję, ale odpowiada mi swoje życie.”
    [Moje, nie swoje.]

    „„Wróbelek” spojrzała na brązową ciecz w szklance”
    [Mniemam, że chodzi o kawę, którą przed chwilą podano w filiżankach. Teraz już jest w szklankach? Mało tego. Dalej szklanka zmienia się w kubek. A oto dowód:]

    „Zanurzyła w niej usta. Przechylając kubek…”

    „Takim jak na przykład blask promieni słoneczych”
    [słonecznych]

    Mam wrażenie, że nie czytasz tego, co napisałaś. Nie mam pewności – jedynie podejrzewam. Jeśli faktycznie tego nie robisz, to nigdy nie zaczniesz pisać lepiej. Czytanie samej siebie pomoże Ci w samokontroli – mniej błędów będziesz popełniać. Po drugie nabierzesz dystansu do własnej twórczości i nigdy nie obrazisz się na niepochlebny komentarz. Czytaj, co napisałaś. Nie raz, nie dwa, nie trzy, ale pięć, dziesięć i więcej. Aż do momentu, w którym uznasz, że w Twoim tekście nie ma błędów. Wtedy dopiero publikuj.

    Uważaj też na komentarze swoich czytelników. Prawdą jest, że wielu ludzi boi się krytykować i zamiast tego piszą mijające się z prawdą pochwały. Dlatego musisz sama nauczyć się patrzeć krytycznym okiem na swoje teksty i odróżniać wartościowe komentarze od bełkotu mającego Cię zachęcić do odwiedzenia innych blogów.

    Powodzenia w pisaniu

    OdpowiedzUsuń
  12. Okej, poprawione. Czytam każdy rozdział parę razy, ale podchodzę do nich dość emocjonalnie, więc często nie zauważam niektórych błędów. Takim jak cudowna zmiana filiżanki w szklankę a potem kubek ;) Jeśli chodzi o godzinę, zanim opublikowałeś komentarz zostało to już zmienione.
    Po raz kolejny dziękuję za komentarz. Twoje uwagi są dla mnie naprawdę wartościowe.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. U mnie nowe rozdziały!
    Na oby dwóch blogach!
    zakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com
    zwiadowcy-bron-bogow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. ...Teraz u ciebie ponarzekam jak to mi się nie chce komentarzy pisać, a potem i tak napiszę, bo jak już zaczynam to kończę, choćby to był najgorszy komentarz we wszechświecie to i tak cię nim uraczę.
    Także, przeczytałam chyba z tydzień temu, i wtedy tez mi się nie chciało pisac komentarza, więc teraz by wypadało, nie? Nie, czekaj, nie dam rady... Albo dam. :)

    Szczerze, to było trochę nudnawo, nawet jak na moje standardy. Uważam, że zawsze trzeba robić wprowadzenia itd. Przepraszam, chyba o 23.30 w sobotę zaczynam robić się wredna. Godzina diabła. A kysz!! Dobra, przepędzony. xD
    Końcówka rozdziału była świetna. Nie ma to jak zastać w domu chłopaka w swoim łóżku xD (Jezu, przepraszam. Znowu to zrobiłam. No mówię, że godzina diabła.) W każdym razie, ja bym była kapkę zdziwiona, nie zachowałabym się pewnie lepiej od Mojry. W końcu z takimi rzeczami nie stykamy się na co dzień.
    Pochwalam za wplecenie w opowiadanie... no, opowiadania. Świetny pomysł, wprowadza powiew takiej magii. Tak się zastawiam, po pierwszy rozdziale mam swoje teorie i przemyślenia. Za cholerę nie mogę przypomnieć sobie tytułu tej książki, ale bohaterką byłą również dziewczyna o mitologicznym imieniu i potrafiła naginać czasoprzestrzeń siłą umysłu i mogła podróżować między wymiarami, alternatywnymi rzeczywistościami itp. Stąd też wzięła genezę moja teoria jakoby Mojra ma właśnie taką umiejętność. Są sobie dwa światy (sugerując się tytułem) i ona potrafi je zobaczyć. Obstawiam, że ten tajemniczy chłopak albo też ma taką zdolność albo jest z drugiego świata.
    Jak tak teraz się zastanowię to... "Witamy w Silent Hill" xD ------> jeśli oglądałaś "Silent Hill" to wiesz o co mi biega, a jak nie to polecam, bardzo dobry film (i poznasz genezę mojego nicku) ^^

    Anyway... Czekam na następny rozdział i życzę ulewny weny!
    PS: U mnie pojawiła się dość ważna informacja. Jeśli miałabyś czas to prosiłabym cię o zapoznanie się z nią. ;)
    Pozdrawiam, Alessa :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie powiem, aby akcja była jakoś szczególnie wartka, ale to w końcu początek, więc raczej nie należy spodziewać się nie wiadomo czego. Największym atutem, był doskonały opis otoczenia i całkiem dobra dbałosc o szczegóły. Mimo wspomnianego braku jakiegoś napięcia, wcale się nie nudziłam, wręcz przeciwnie. Przyjemnie mi się czytało.
    Trochę dziwacznie wypadła sytuacja z mieszkania Mojry. Pojawia się chłopak, który odczytuje fragmenty z zeszytu i zaprasza ja na spotkanie... Hmm... Ciężko dobrze sobie to usytuować odnośnie historii, ale mozliwe, że to początek interesującej przygody.
    No nic, przepraszam, że tak długo, ale zapomniałam zaobserwować twój blog i dopiero dzisiaj mi się przypomniało, że miałam aktualizowac ehhh...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć, widziałam, że zostawiłaś u mnie komentarz.
    Wpadłam na chwilkę zapoznać się z treścią tego co piszesz, nie mam dziś zbyt wiele czasu na dokładne przeczytanie od deski do deski, ale niedługo postaram się nadrobić, może bliżej weekendu? Postaram sie, mewa
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. hej.
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Fajnie opisujesz otoczenie, dbałość o szczegóły podoba mi się, dzięki temu łatwo się wczuć w klimat.
    pozdrawiam !
    http://vivian-gangster-queen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy będzie kolejny rozdział?
    Czekam z niecierpliwością :)
    Bianka
    zwiadowcy-bron-bogow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej :)
    Myślałam, że po długiej nieobecności, będę miała u Ciebie niesamowite zaległości, a tu okazuje się, że niewiele straciłam. Terminarz wisi sobie i prowokuje. Mam nadzieję, że bloga nie porzucisz.

    „Mojra posłusznie wykonała polecenie. Nie miała pomysłu, co zrobić. Wysunęła spod swojego biurka krzesło i usiadła na jego skraju. Dłonie ułożyła na kolanach i wyprostowała się.” Chwila... Moment. Laska widzi kolesia, który włamał się do jej domu, a ta tak po prostu siada i patrzy jak grzebie w jej rzeczach. What? :p No nie... Liczyłam, że okaże się z deka silniejszą osobowością, ale zobaczymy co dalej z nią wykombinujesz. W końcu grzeczne i nieśmiałe dziewczynki nie chodzą po dachach wieżowców, prawda?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem pod wrażeniem tej historii i chcę z największą ochotą poznać ciąg dalszy!
    Zaintrygowało mnie!

    Majra znowu miała te dziwne zwidy! To musiało być dla niej naprawdę przerażające. Ponadto dowiedziałam się, że jest trochę skryta, nie lubi wychylać się za bardzo do ludzi i jest pisarką! Matko, kim był ten chłopak, który rzekomo nie jest złodziejem? Po co czytał fragmenty jej własnej przyszłej powieści? Aż szok mnie ogarnął, że zamiast natychmiast zadzwonić na policję, albo wygonić "gościa" z mieszkania, Majra zachowała taki spokój... WOW, naprawdę gratulacje dla Ciebie za ten rozdział.

    Kiedy kolejny?
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. No to tak.
    Opowiadanie raczej nie jest w moim klimacie, jednak przeczytałam twoje wypociny do końca. Nie powiem zbyt wiele, bo po prostu rozumiesz - tekst i fabuła nie są w moim typie, więc od razu przychodzą mi czarne myśli. dlaczego tak się to dzieje? Po co tak uciekać, skoro można to wytłumaczyć prościej?
    Niemniej jednak uważam, że jak każdemu, potrzeba trochę czasu na rozkręcenie opowiadania. Być może zajrzę tu raz jeszcze, kiedyś, kiedy będzie już więcej rozdziałów. Może wtedy wypowiem się do końca.

    Życzę tobie wspaniałej przygody z pisaniem oraz dużo weny, aby nie ograniczała cię w tworzeniu nowej, być może wspaniałej historii.
    Pozdrawiam
    Pr ♥

    OdpowiedzUsuń